Pan Prezes – Mistrz wyczucia sytuacji. Niezwykle czujny i dlatego ma zawsze najlepsze zdjęcia. Poważna persona z poważnie dobrym sercem. Miłośnik zwierząt i długiego spania. Dobry wujek wszystkich dzieci gdziekolwiek tylko się pojawi. Jeśli w grę wchodzi rzucanie ciężkim zestawem – murzyn zawsze zarobi.

Wicio – Uosobienie wyższej kultury. Na wyprawy zwykł zabierać więcej książek niż sprzętu wędkarskiego. Może dlatego, że jest najzdrowszy z nas wszystkich na umyśle. Wątrobę też ma najzdrowszą. W Kanadzie znany jednak jako Mr. Simms.

Ślązak – otwarcie sezonu na sandacza – Artur na wodzie, sezonu na lipasa – Artur na wodzie, przymrozi – Artur na lodzie. Przy czym nie wiedzieć czemu, unika „oesów” jak diabeł święconej wody. Miłośnik szybkiej jazdy na dwóch kółkach i mistrz wiązania much na miedzianych hakach.

Ałmas – człowiek z żelaza. Jak sam mówi – dziś już takich nie robią. Urodzony w Argentynie, zamieszkały w Brazylii, ukorzeniony w Hajnówce – egzotyczna mieszanka. Potrafi celebrować wykradzioną z otmętów czasu chwilę, przysiąść, pogapić się, zapamiętać. Ulubione słowo: „Curtir”.

The East Face – Od dawna czujący się członkiem Bayan-goł, choć jak wspominał „póki co miękkim”. Opiekun przyrody z Narwiańskiego Parku Narodowego. Zabawnymi tekstami potrafi rozbawić nawet najchłodniejsze ryby! W targowaniu zmora nepalskich handlarzy. K2 mać!

Jaskóła – Wszędzie Go pełno. Głośny ale i serdeczny kompan. Mięsa nie je ale złowionego pstrąga potrafi pożreć bez wyczepiania przynęty. Ryby łowiłby wszędzie i zawsze. Hipopotamy? Łowimy! Krokodyle? Łowimy! Sztorm pod Przylądkiem Horn? Łowimy! Brak wody na pustyni? Z pewnością gdzieś ryby być muszą…

Polak wśród Wikingów, Wiking dla Kaszubów. To jego i Paruzela relacje z połowów skandynawskich łososi w smutnych latach, z nieukrywaną zazdrością i zapartym tchem czytaliśmy na łamach Wiadomości Wędkarskich. Siła spokoju i nieokiełznana życzliwość. Niezmordowany traper i orędownik zdrowego sposobu żywota. Potrafi posługiwać się językiem, którego brzmienie przypomina chrząkanie guźca.

Miłośnik historii i dobrej kuchni. Potężny przeciwnik dla ryb. Najbardziej dociekliwy ze wszystkich szykujących się do wypraw. Może dlatego przynętowo zawsze najlepiej przygotowany. Nie nosi miarki ani wagi ale zawsze wie ile Jego ryby dokładnie miały. Oczywiście najwięcej!

Olo – Spokojny liberał, apolityczny, bezkonfliktowy, bez spinki choćby na ryby. Co ma być to będzie i ryba musi być nie tyle wychodzona co dana. Od lat udowadnia, że wędkarstwo to nie tylko analiza, warsztat i pot ale też metafizyka. Szczególnie na początku wyprawy.

Młody – doktor z irokezem. Niewielką łupiną spłynął Angarę i niemal cały Jenisej, tonąc dopiero gdzieś na wysokości Turuchańska. Wypłynął, zakotwiczając na stałe w norweskiej tundrze.