Gajusz – Zakochana w rzekach Półwyspu Archangielskiego ostoja spokoju i to spokoju udzielającego się całej reszcie. Niesłychanie zrównoważony kompan – z równowagi nie jest Go w stanie wytrącić nawet utrata największej ryby wyprawy. No chyba, że zobaczy gdzieś pasące się pod traktorem kury. Wyśmienity kompan i człowiek orkiestra – świetnie łowi na spinn’a i jeszcze lepiej na muchę.

Wędką posługuje się równie sprawnie jak sędziowskim młotkiem. Skutecznie rekontrując zrywy płetwiastego przeciwnika z wody nigdy nie schodzi „bez jednej”. Wyjazdom wędkarskim nigdy nie mówi „pas”, chyba że w innym miejscu naszej planety rozgrywany jest akurat brydżowy turniej. Nie ma się co dziwić – w końcu hostessy Pani Lavazza z pewnością uśmiechają się ładniej od payar.

Waldi – syn marnotrawny, który powrócił z banicji. Złotowska złota rączka, która na szczęście ma lepszą rękę do norweskich łososi niż do polskich kobiet czy organizacji wyjazdów. Nie wiadomo co gorsze – zobaczyć Go na lotnisku wybierającego się na wyprawę z kobietą czy jak na wyjeździe na Alaskę nie zobaczyć Go wcale! Serce na dłoni a w nie wbity Green Highlander.

Mało kogo podwodny świat fascynuje do tego stopnia by na Kamczatce, nie zważając na siarczysty mróz „postanowić” ponurkować pod przewróconym pontonem. Za rzucony rybi czar i mokre ciuchy Zygmunt postanowił się zemścić na ichtiofaunie rzeki jeszcze tego samego dnia. Z resztą skutecznie mści się aż do dziś.

RTS – Nabijcie mu fajkę, posadźcie przed imadełkiem i powiedźcie co i gdzie chcecie złowić. Po chwili Waszym oczom ukażą się cuda. Spokojny i skromny. Muszkarz pełną gębą, choć nie daj Bóg dajcie mu spinning i gumkę a zdeklasuje wszystkich spinningistów na wyprawie.

Wianek – Wyprawowy lekarz. Poważne skaleczenie czy zwichnięcie – ogólne znieczulenie. Utracona ryba albo złamane serce – ogólne znieczulenie. Zaczynamy podejrzewać, że wszyscy Jego pacjenci opuszczają gabinet na lekkim cyku. Nie wolno mu pozwolić by zbliżył się do cudzych butów!

Zieliński –persona non grata wielu gospodarstw rolnych. W końcu weterynarz powiatowy. Na wyprawach jednak zawsze grata. Lubi kręcić filmy dla potomnych. No chyba, że wielki tajmień z woblerem w pysku uzbrojonym w olbrzymie kotwice postanowi je werżnąć w Krzyśkowe woderki gdzieś na wysokości klejnotów!

Mocno skupiony na rybach malarz. W głowie ma chyba jakieś wskaźniki bo działa jak terminator. Wychodzi rybę, rzuci w punkt, skutecznie zatnie i wyholuje bez większych emocji. 100% zimnej skuteczności. Jeśli sięgnie po szczęśliwy kapelusz należy spodziewać się luja.

Popiełuszko – uosobienie spokoju z uściskiem niedźwiedzia. Jeśli coś się dzieje z silnikiem, On będzie wiedział co. Komentator sportowy jazdy terenowej 4×4, który ku panice innych członków czasem bierze sprawę w swoje ręce. Jeśli zaprosi Cię na ciut naleweczki – nie wolno tam iść! Wszyscy zawdzięczamy mu Szantary.

Miłośnik Ameryki Południowej i tamtejszych ryb a mimo to najczęściej błądzący po Finlandii. Poważny przedsiębiorca na codzień, niezwykle wyluzowany kompan na wyprawach. Jak usłyszysz ochrypiały skrzek o poranku nad rzeką, prawdopodobnie prosi o ogień… albo o zdjęcie… choć równie dobrze może to znaczyć „Dawaj bogagrip’a!”