Krzyś – krakus pełną gębą, dyplomata w całej krasie, amator przygód, którego nie zraziła ani przydługa lina bungy i mało przyjemny nader realny kontakt z lustrem wody ani niezamierzone opuszczenie pontonu na jednym z progów Górskiego Nilu, ani nawet nocne, potrunkowe oblicza członków klubu. Niewymownie skuteczny tester wytrzymałości wędzisk i psychicznej ich właścicieli.
Szerszeń – najcierpliwszy z nas wszystkich. Gdy się uprze złowić łososia na Kolskim bądź tajmienia w Mongolii potrafi przez pięć godzin stać na kamieniu podając muchę w ten sam punkt. Z miejscówki wówczas nie jest Go w stanie ruszyć nawet najbardziej zdumiewające zjawisko miejscowej płci pięknej. Jeśli na Kamczatce nie chcesz wpaść na misia, nie chodź z nim w parze. Pamięci Krzysztofa „Szerszenia” Szerszenowicza